Chwaliłam się na Facebooku, że przez żołądek trafiłam do serca mego męża w miniony weekend. Zdecydowanie kulinarnie trafiłam, bo mlaska na samo wspomnienie. Chciałam się z Wami podzielić przepisem, bo danie uplasowało się już w czołówce moich popisowych. Może nie należy ono do najmniej kalorycznych, ale doskonale nada się na odświętny obiad czy romantyczną kolację. Zapraszam na łososia w roli głównej:
Składniki na 4 porcje:
400g filetów z łososia (bez skóry, ale może być też ze skórą, którą należy ściągnąć)
80g suszonych pomidorów z zalewy olejowej
pęczek bazylii
6 ząbków czosnku
30g tartych migdałów (mogą być też w płatkach, albo inne orzechy np. włoskie)
łyżka sosu sojowego ciemnego
2 łyżki oliwy z oliwek (może być bazyliowa)
sól, pieprz do smaku
275g opakowanie ciasta francuskiego (wersja dla nie mających czasu na robienie domowego ciasta)
opakowanie mrożonego zielonego groszku (400g)
50g masła
1 jajko
czarny sezam (opcjonalnie)
Filety oczyścić (jeśli trzeba to zdjąć skórę, pęsetą wyciągnąć ości szybkim i zdecydowanym ruchem), umyć pod bieżącą wodą, oprószyć przyprawami (sól, pieprz) i włożyć do miski. Przygotować zalewę z sosu sojowego, oliwy i z ząbków czosnku przeciśniętych przez praskę. Łososia zanurzyć w zalewie i odstawić do lodówki na 20-30 minut. Pomidory wyciągnąć z zalewy i pokroić, przełożyć do pojemnika blendera. Dorzucić tarte migdały, 4 ząbki czosnku przeciśnięte przez praskę orz posiekaną bazylię. Zblendować na ziarnistą masę. Wyciągnąć ciasto francuskie, przeciąć je na pół i na jednym krańcu prostokąta francuskiego ciasta wyłożyć trochę pomidorowej masy, następnie podłużne filety łososia z zalewy, na wierzch znów aromatyczna masa pomidorowa. Całość zawinąć w ciasto francuskie, zawinąć kraje, posmarować „rozbełtanym” jajkiem, można pozypać np. sezamem. Wstawić w naczyniu żaroodpornym posmarowanym odrobiną masła do piekarnika nagrzanego do 170 stopni na około 30 minut.
Teraz czas najwyższy, by zająć się groszkiem. Wyciągamy go z zamrażalnika, wsypujemy na wrzątek i gotujemy do miękkości (zgodnie z instrukcją na opakowaniu). Ugotowany groszek odcedzamy (nie wylewając wody z gotowania) i blendujemy. Następnie przecieramy przez gęste metalowe sito, aby uzyskać idealnie gładką masę. Stawiamy garnek z masą groszkową na małym ogniu. Doprawiamy do smaku solą i pieprzem, dodajemy masło i tyle wody z gotowania, aby puree przybrało gładką, kremową konsystencję. Przepis gości u mnie dzięki szefowi kuchni Danielowi Olasowi, wschodzącej gwieździe polskich kulinariów, dzięki Daniel. Pewnie coś tam pominęłam albo pomieszałam, ale wyszło 🙂
Łososia wyciągamy z piekarnika, kroimy w plastry, bądź też podajemy większe porcje na zielonym, aksamitnym puree z zielonego groszku. Na moim talerzu jest też marchewka, ale to moja osobista fanaberia (obiad bez marchewki się nie liczy).
1 duża porcja to ok. 620kcal, węglowodany: 40g, białko: 32g, tłuszcze: 37g
SMACZNEGO!
3 komentarze
Bardzo ciekawe danie, w pełni popieram łączenie zdrowia z dobrym smakiem 🙂
No no, od dawna miałem wielką ochotę na jakąś rybę a Twój łosoś wygląda wyśmienicie 🙂
No to mam motywację, żeby więcej ryb publikować. Cieszę się, że przepis Wam się podoba, a zapewniam – smakuje znacznie lepiej niż wygląda! W rankingu smaczności – plasuje się w ścisłej czołówce.