Sushi traktuję jako danie na specjalne okazje. Dopiero kilka lat temu, pracując z Azjatami, pierwszy raz miałam styczność z zawijanymi w morskie algi rybami i ryżem. Nie umiałam posługiwać się pałeczkami i przyznam, że przy pierwszym kontakcie wcale mnie sushi nie zachwyciło. Nigdy nie miałam okazji przygotowywać go własnoręcznie, aż do otrzymania zaproszenia na warsztaty do restauracji Ten Sushi. Przyznam, że jestem zafascynowana, zarówno bogactwem egzotycznych smaków, jak i historią i kulturą jedzenia tego dania. Teraz na Fish Friday polecam Wam sushi, najlepiej wykonane przez profesjonalnego Sushi Mastera.
Jeśli myślicie, że będę Was zachęcać do samodzielnego przygotowywanie sushi, to jesteście w błędzie. Nie jest to niewykonalne, ale według mnie nie jest łatwe. Owszem, jeśli wszystkie składniki są przygotowane (tak jak w Ten Sushi), to samo skręcenie rolki nie jest wielką sztuką, ale sekret tkwi w odpowiednio ugotowanym, w sam raz klejącym się ryżu przyprawionym octem, ultra świeżej rybie i dodatkach, które w tradycyjnej polskiej kuchni praktycznie nie występują.
Warsztaty, w którym miałam przyjemność uczestniczyć, prowadził Jan Ożga, Sushi Master z powołania. Gdybyście słyszeli z jaką pasją opowiada o sushi, z jakim namaszczeniem trzyma japoński ostry nóż i z czułością patrzy w oczy świeżemu łososiowi, zapragnęlibyście skosztować najprawdziwszego sushi spod jego ręki.
Zaczęliśmy od historii sushi. Janek nakreślił historyczny rys powstania sushi, mającego swe źródła w Chinach, a później tradycji przejętej przez Japończyków. Później przeszliśmy do praktyki. W szanującej się restauracji sushi przygotowuje się z całej świeżej ryby, dlatego też obserwowaliśmy jak Janek przygotowuje mięso z całego, dorodnego łososia.
W Europie najpopularniejszy jest łosoś, w Japonii amatorzy sushi wybierają chętniej tuńczyka, a łosoś jest traktowany jako tania ryba, bez rewelacji. Janek opowiadał też o rybie fugu, popularnie znanej jako rozdymka. Fugu to japońska, trująca ryba, w której wnętrznościach znajduje się ponad 1000 razy silniejsza niż cyjanek trucizna – tetrodotoksyna. Jej działanie to paraliż mięśni, nie ma na nią antidotum. Ryba pomimo swojej toksyczności uchodzi za prawdziwy rarytas. Tylko dobrze wykwalifikowany Sushi Master potrafi przyrządzić rybę tak, że pozostaje w niej jedynie minimalna ilość trucizny wywołująca jedynie uczucie kłucia i drętwienia języka i warg. Ale i tak jest to ekstremalnie niebezpieczne – co roku ryba fugu jest ostatnim posiłkiem dla około 300 osób. Podczas paraliżu ofiara zatrucia jest w pełni świadoma tego, co się dzieje. Najczęściej dochodzi do śmierci przez uduszenie.
Wróćmy jednak do czegoś mniej niebezpiecznego, a więc łosoś. Był cały, został umiejętnie pokrojony na równe i kształtne kawałki, idealnie nadające się do sushi. Ja nie mam problemu z jedzeniem surowego mięsa, jeśli wiem że jest świeże i umiejętnie przyrządzone, są jednak osoby, które nie wyobrażają sobie zjedzenia surowej ryby. Restauracje wychodzą na przeciw potrzebom konsumentów i oferują sushi np. z rybą pieczoną. Istnieją też wersje wegetariańskie i wegańskie zgrabnych rolek. Podoba mi się to, że mamy realny wpływ na kształtowanie smaków, a potrawy (w tym także sushi) ulegają modyfikacjom i stale się zmieniają.
Samo zwinięcie rolki sushi nie jest bardzo trudne, o ile mamy ryż idealnie ugotowany do sushi – nie rozgotowany, lecz nie zbyt kleisty, musi być puszysty i ciepły. Nie zdradzono nam tajemnicy ugotowania idealnego ryżu, bo przecież to podstawowa tajemnica każdej restauracji, ale mogliśmy skorzystać z przygotowanego profesjonalnie ryżu.
Przygotowanie nigiri-sushi, czyli kulki ryżu ukształtowanego w prostokącik z kawałkiem ryby na wierzchu wydaje się banalnie proste, ale nie jest – kluczem jest to, by ryba trzymała się ryżu, a ryż nie był wymiędlony i zbyt ugnieciony.
Ja osobiście uwielbiam wszystkie „maki”, czyli rolki, które dzielą się na 3 główne kategorie:
– hoso maki – małe jednoskładnikowe rolki z ryżem wewnątrz,
– futo maki – duże rolki z 3-5 składnikami i ryżem wewnątrz
– ura maki – ryż znajduje się tutaj na zewnątrz rolki, maki te są często dekorowane na zewnątrz dodatkowymi składnikami np. sezamem.
Wiecie jak w Ten Sushi kroją ogórka? Fantastyczny patent. Na końce ostrego noża wbija się końcówki pałeczek do sushi i w kilku ruchach z ogórka powstaje równej grubości plaster, przygotowany do pokrojenia w słupki.
Zaskakujące smakiem składniki, takie jak marynowana dynia, paluszki krabowe, tykwa (mój faworyt), lekkie dodatki takie jak sałata, ogórek, kiełki, uwodzą smakiem i świetnie komponują się z rybami. Kiedyś uważałam, że sushi dla osób z cukrzycą to niezbyt dobry wybór. Ryż wprawdzie ma wysoki indeks glikemiczny i może podnieść poziom glikemii, jednak biorąc pod uwagę, że sushi nie jest przeznaczone do obżerania się, a raczej do kosztowania i delektowania się smakiem, składa się z wielu świeżych składników, które posiadają mnóstwo wartości odżywczych, to nie widzę żadnych przeciwwskazań. Jedynie należy kontrolować ilość spożytych węglowodanów i odpowiednio się do tego przygotować (np. wziąć leki, pójść na długi spacer).
Powraca jak mantra sztuka umiaru – jeśli masz cukrzycę, musisz kontrolować ilość spożywanych węglowodanów. Nie możesz zjeść kilograma ryżu na raz, ale możesz delektować się smakiem i z prawdziwym namaszczeniem kosztować azjatyckich specjałów, tym bardziej jeśli będą obfitować w świeże warzywa i dodatki.
Na sam koniec zostaliśmy poczęstowani krewetkami w tempurze. Powiem szczerze, że lepszych nie jadłam. Po tym daniu, stwierdzam że moja tempura pełnoziarnista obok tej nawet nie mogłaby leżeć. Delikatne, chrupiące i pełne smaku danie. Koniecznie skosztujcie, to prawdziwy rarytas.
Rolki na zdjęciach w tym poście zostały przygotowane przeze mnie (oprócz tych różowych), dlatego z dumą zamieszczam zdjęcie „Sushi Masters”, choć musiałabym ugotować 5 ton ryżu, przygotować tysiąc łososi i pokroić tonę ogórków, żeby dorównać kunsztem tym panom.
Rozumiem już lepiej dlaczego sushi nie jest tanie, jego przyrządzenie jest pracochłonne i wymaga skrupulatności, a także wielu umiejętności. Składniki muszą być najwyższej jakości, a ryba musi być świeża. Nie namawiam Was do przyrządzania sushi w domu, jeśli nie macie przewodnika kulinarnego i odpowiedniej wiedzy. Wybierzcie się do dobrej restauracji, delektujcie się chwilą i niepowtarzalnym smakiem. Na prawdę warto.
Ahaa, i pamiętajcie – nigdy nie krzyżujcie pałeczek – jest to oznaka tego, że sushi Wam nie smakowało i wrażliwy Sushi Master może poczuć się dotknięty. Nie powinno się też kierować pałeczek w stronę Sushi Mastera, bo to tez jest wyraz niezadowolenia. Sushi można jeść też palcami, wcale nie musicie się gimnastykować, jeśli władanie pałeczkami sprawia Wam trudność. Zamiast tego bierzecie sushi w trzy paluszki i siup do buzi – nie powinno to zostać odebrane źle, podobno w Japonii tak się je.
więcej na
http://facet.interia.pl/styl-zycia/kuchnia/news-najbardziej-zabojcze-danie-na-swiecie-odwazysz-sie,nId,644347#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
więcej na
http://facet.interia.pl/styl-zycia/kuchnia/news-najbardziej-zabojcze-danie-na-swiecie-odwazysz-sie,nId,644347#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefox
więcej na
http://facet.interia.pl/styl-zycia/kuchnia/news-najbardziej-zabojcze-danie-na-swiecie-odwazysz-sie,nId,644347#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=firefUśmierciła już wielu swoich koneserów, ale mimo
wszystko nadal kusi niepowtarzalnie delikatnym smakiem. Tylko dobrze
wykwalifikowany szef kuchni potrafi przyrządzić rybę tak, że pozostaje w
niej jedynie minimalna ilość trucizny wywołująca jedynie uczucie kłucia
i drętwienia języka i warg. Podczas paraliżu ofiara zatrucia jest w
pełni świadoma tego, co się dzieje. Najczęściej dochodzi do śmierci
przez uduszenie. Co roku ryba fugu jest ostatnim posiłkiem dla około 300
ludzi.
16 komentarzy
Przyznam, że nigdy nie pociągało mnie sushi, ale po tym artykule chyba się jednak skuszę. Podobno wszytskiego trzeba spróbować 😉
Pewnie, raz się żyje 🙂 tylko wybierz dobrą restaurację sushi z pozytywnymi rekomendacjami klientów i ciesz się smakiem 🙂
Skoro tak często jadam z Sushi Wesoła w Warszawie i nic mi nie jest to chyba jest zdrowe , a dodatkowo na samopoczucie też nie narzekam 😀
Myślę, że to sprawa indywidualna, dla jednych sushi to podstawowe danie w menu (spójrzmy na Japończyków), dla innych rarytas od czasu do czasu 🙂 Rozumiem, że należysz do prawdziwych "sushiżerców"? 🙂
Zgadzam się z wami. Z jednej strony iwem jak dobre sushi jest w Wesołej, a z drugiej wiadomo, że tak jak napisałaś, jest to sprawa indywidualna… 🙂
Az chyba wpadne bo tak chwalicie i chwalicie 🙂
Już dużo dobrych opinii na temat sushi słyszałem, ale jakoś nie miałem okazji spróbować.
Warto próbować nowych smaków, rozwijać swoją kulinarną świadomość. Pamiętam swój pierwszy raz z sushi – nie zachwyciłam się, ale drugi był już wspaniały 🙂 miejsce i jakość produktu odgrywają kluczową rolę. Daj znać jak się zdecydujesz, jakie były Twoje wrażenia 🙂
Super sprawa z tymi warsztatami! Czasem robię sobie sushi w domu samodzielnie, wiadomo że nie jest takie jak w porządnej restauracji, ale wychodzi mi całkiem nieźle 🙂 Z kolei jeśli zasmakowałaś w sushi to polecam Ci się wybrać do warszawskiego Sushiberry, też dają dobre rolki 🙂 Bywam w sumie tam dość regularnie 🙂
uwielbiam sushi aczkolwiek wydaje mi sie zbyt pracochłonne żeby zrobić je samemu 😛
Osobiscie bardzo zasmakowalo mi sushi z Nanaki Sushi w Wawie :p maja super nigiri 🙂
Ja ostatnio wybrałam się na sushi do SUSHI WESOŁA ;D Muszę przynać że mają przepyszne hosomaki <3
Sushi WEsoła to moja ulubiona restauracjaa;)) Spróbuj sobie u nich futomaków z sosem sojowym!Palce lizać<3
Ja jadam sushi tylko w Nanaki Sushi!Jest zawsze pyszne i świeże;)
Bardzo lubię sushi i powiem szczerze,że raz czy dwa razy próbowałem zrobić je w domu ale niestety nie wyszło. Na całe szczęście mieszkam niedaleko Akashii a na nich zawsze mogę liczyć.Kiedy bym u nich nie zamówił zawsze jest rewelacyjnie smacznie. Uwielbiam zamawiać u nich sushi sashimi box 😉 Palce lizać!
[…] tkwi w ryżu! Dawno temu byłam na warsztatach w Tensushi, jednej z moich dwóch ulubionych restauracji na Bemowie (pozdrowienia też dla załogi Pod […]