Wystawa „Body Worlds” jest znana głównie z tego, że jej eksponaty to prawdziwe ludzkie organy i tkanki pobrane od osób, które za życia się na to zgodziły. Dla jednych osób to dość kontrowersyjne, a dla innych wręcz przyciągające. Postanowiłam sprawdzić jak jest na prawdę i czy to tylko chwyt marketingowy.
W miniony weekend wybrałam się na wystawę Body Worlds w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Wystawę, która ma bardzo dobry marketing i budzi kontrowersje, bo eksponaty są prawdziwe. Czasem dobrze, jeśli coś jest kontrowersyjne, bo o tym się mówi. A o tej ekspozycji zdecydowanie warto mówić.
Gdybym miała w kilku słowach powiedzieć o czym jest Body Worlds, to stwierdziłabym, że jest to wystawa o życiu, o człowieku i o przemijaniu. Już na samym początku sala z embrionami w kolejnych fazach rozwoju, płodami i noworodkami… robi wrażenie. Tym bardziej, że jeszcze nie tak dawno podglądałam (na badaniu USG) moich małych ludzi, kiedy byli jeszcze w brzuchu. Teraz zobaczyłam te rzeczywiste rozmiary. Oczywiście przez chwilę przemknęło mi przez myśl, że ktoś musiał te dzieci stracić, żeby pojawiły się na wystawie, ale takie rzeczy się zdarzają i to wcale nie tak rzadko jak się nam wydaje. Niestety. Dobrze, że są ludzie, którzy chcą się dzielić sobą w ten sposób.
Dawcy ciał, jeszcze za życia oświadczyli, że chcą aby ich ciała były trwale zakonserwowane i służyły po śmierci edukacji i szerzeniu wiedzy medycznej. Ten fakt robi wrażenie jedynie przez krótką chwilę, później nie sposób się nie wciągnąć w świat anatomii, informacji podawanych zarówno na planszach przy modelach, na plakatach i na filmach. Wystawa angażuje wiele form przekazu, a przez to nie jest monotonna i nudna. Warto iść na nią na spokojnie, bez pośpiechu i przygotować się na dużą dawkę informacji. To nie tylko modele z prawdziwych tkanek, ale wiele interesujących, a nierzadko też zaskakujących treści.
Swoją drogą, fakt, że wszystkie eksponaty są pobrane od ludzi dodaje wystawie autentyczności i wyrazu. Jeśli będziecie mieć okazję, to zachęcam do odwiedzenia Body Worlds, bo moim zdaniem warto. A jeśli ktoś z Was się waha, to niech zobaczy ten mały wycinek, który Wam tu pokazuję i niech zdecyduje sam.
Przy każdym eksponacie stoi plansza z wyczerpującym opisem, w którym przemycane są zgrabnie informacje dotyczące ludzkiego ciała i jego właściwości. Na zdjęciu powyżej umięśnione ciało gimnastyka podczas ćwiczeń. Wszystko opisane jest ludzkim i zrozumiałym językiem.
Oprócz eksponatów przedstawiających całe ciała, wiele z nich ukazuje także konkretne organy, układy czy części ciała. Poniżej cały układ pokarmowy, który został rozciągnięty na ścianie, żeby pokazać jaki jest długi. Robi wrażenie, że to wszystko mieści się w naszych brzucholach, prawda? Zupełnie inaczej to wygląda na zdjęciach w książkach anatomicznych, niż w rzeczywistości.
Wystawa nie idealizuje ludzkiego ciała i nie pomija tego, że może nie działać jak powinno. Co więcej, z jednej strony mówi o problemach, ograniczeniach, a z drugiej o rozwiązaniach i możliwościach medycznych. Na przykład mięśnie jednego z modeli zostały rozchylone za pomocą szczypiec. Szczypce ukazują protezy i urządzenia umieszczone w ciele w celu usprawnienia jego funkcjonowania.
Spora część wystawy mówi o przemijaniu i starzeniu się, a także chorobach, które towarzyszą naszemu życiu. Na przykład cały jeden model jest chory, ma przerzuty raka. W wielu gablotach umieszczono też organy zdrowe i chore organy, a każdy eksponat obok ma wyczerpujący opis. Również wiele miejsca zajmują choroby wynikające ze stylu życia ludzi. Poniżej zobaczcie jak wyglądają płuca nie palacza versus płuca wieloletniego nałogowego palacza. Robi wrażenie, prawda?
Oczywiście ja szukałam akcentów diabetologicznych, ale nie musiałam się specjalnie trudzić. Cukrzyca przewija się w wielu opisach. Przykładem są plakaty przedstawiające oko zdrowe i oko ze zmianami w siatkówce spowodowanymi cukrzycą, a także wiele informacji o powikłaniach cukrzycy. Poniżej na przykład zobaczcie eksponaty trzustki oraz sieć naczyń krwionośnych w nodze. A właśnie! Modele z samych naczyń krwionośnych to jest kosmos! Na wystawie jest serce, stopa, dłoń czy nerki jedynie z naczyń krwionośnych. Arcyciekawe.
Na wystawę wybraliśmy się rodzinnie, ale Milena była umiarkowanie nią zainteresowana. Owszem, niektóre motywy bardzo ją interesowały, ale odbiorcą wystawy jest raczej człowiek dorosły, świadomy i zainteresowany ciałem człowieka. Ważna jest tu umiejętność biegłego czytania, bo tych informacji jest na prawdę bardzo dużo. Myślę, że może gdybyśmy mieli przewodnika, który dostosowałby poziom wypowiedzi do dziecka, mogłaby mocniej się wciągnąć, ale i tak z zainteresowaniem oglądała modele, czytając samodzielnie wybrane opisy, albo prosząc nas żebyśmy jej czytali. Obeszło się bez marudzenia.
To tyle ode mnie. Przedstawiłam Wam niewielki skrawek tego, co można tam zobaczyć. Jeśli macie ochotę na więcej, to odwiedźcie sami wystawę Body Worlds w PKiN w Warszawie. Macie czas do końca lutego. Jestem ciekawa czy ktoś z Was już na niej był, a może ktoś właśnie się wybiera? Dajcie znać w komentarzach.