Przepis na ser mozzarella na ciepło na aksamitnym kremie z kalafiora inspirowany warsztatami kulinarnymi we Włoskiej Akademii Kulinarnej.
Ostatnio trochę marudziłam, że brakuje mi spotkań, warsztatów kulinarnych i różnego typu eventów, w których brałam udział przed pandemią. Dlatego Tomek zrobił mi niespodziankę. Dostałam od niego zaproszenie na warsztaty kulinarne do Włoskiej Akademii Kulinarnej (do niedawna Akademii Kulinarnej Whirpool). Jako, że uwielbiam – i to studio kulinarne i kuchnię włoską – bardzo się ucieszyłam. W końcu wyrwałam się (sama!) z domu i spotkałam się z przemiłymi ludźmi. Domeną tego miejsca jest totalnie włoska atmosfera, gościnność i otwartość. Niestety tym razem trochę się zawiodłam co do menu. Wiecie, kuchnia włoska może być różna, a taka typowo domowa włoska jest oparta o chleb, ziemniaki, ser, zatem sporo węgli i tłuszczu. Generalnie oni tak jedzą, a ja lubię wybierać takie smaczki, które nie zaburzą zanadto moich glikemii. Dlatego kocham lekkie caprese czy lazanię, ale taką bez makaronu. Tym razem również wyniosłam dla siebie inspirację i w domu przerobiłam przepis na lekki, przyjazny diabetykom. Teraz w moim odczuciu jest o niebo lepiej! Ale wszystko po kolei.
Jak wyglądają warsztaty kulinarne w pandemii?
Włoską Akademię Kulinarną prowadzą rodowici Włosi, którzy już od lat mieszkają w Polsce. Są to ludzie z temperamentem, bardzo kontaktowi i towarzyscy. Kiedy przekracza się próg Akademii, ma się poczucie, że jest się tam mile widzianym. Kucharze z przyjemnością dzielą się swoją wiedzą, roztaczają wokół siebie przyjazną aurę, dbają o nastroje uczestników, a także chętnie rozmawiają o serach czy winach. W ofercie mają szeroki wybór tematyczny warsztatów – od serów przez pizzę, owoce morze i steki po włoskie wina. Tomek wybrał dla mnie sery włoskie, bo wie, że mam słabość do serów 🙂
Dawniej wszystko odbywało się bez zbędnych ceregieli, ale w pandemii warsztaty odbywają się w pełym reżimie sanitarnym. Przed wejściem do środka mierzona jest temperatura, a także sporządzana jest ankieta dotycząca stanu zdrowia i ewentualnego kontaktu z kimś zarażonym. Jeśli wszystko jest ok (nie ma temperatury, objawów i nie było kontaktu) można wejść, oczywiście w maseczce. Podczas pracy przy stanowiskach wszyscy pracują w maseczkach, które zdejmuje się tylko przy stole na czas konsumpcji przygotowanych na warsztatach dań.
Będę szczera. Tym razem menu zupełnie nie trafiło w mój gust, bo opierało się na ziemniakach, chlebie i cieście z serem, beszamelem i pod serem. To wszystko oczywiście było bardzo smaczne, jednak dużo węglowodanów, dużo tłuszczu, no i ser na serze pod serem – połączenia trudne dla osoby z cukrzycą. Przygotowaliśmy między innymi naleśniki na beszamelu z serem zapiekane pod serem, włoską zapiekankę ziemniaczaną (też ze sporą ilością sera) czy wytrawne pączki z czerstwego chleba z ricottą posypane parmezanem. Wiedziałam, że to nie menu dla mnie. Najlepszym daniem na warsztatach w moim odczuciu była mozzarella na ciepło podana na kremowym puree z ziemniaków (wiecie, takie kremowe ziemniaczki od serca z tłustą śmietanką i masełkiem) oraz z podsmażoną na maśle endywią. Dobre, ale za ciężkie. Dlatego wzięłam to danie na własny warsztat i przygotowałam dla Was nowy przepis inspirowany kuchnią włoską. Mozzarella na ciepło na kremowym puree z kalafiora z podsmażonymi liśćmi kalafiora. Tanie danie z pospolitych składników (wszak to tylko kalafior i mozzarella) podane w atrakcyjny sposób.
Składniki na 4 porcje:
1 niewielki kalafior, koniecznie razem z liśćmi
200 ml mleka 1,5%
szczypta gałki muszkatołowej
sól i świeżo mielony pieprz do smaku
20 g masła
szalotka (może być razem z zieloną częścią)
1 ząbek czosnku
łyżeczka (10 g) miodu
2 kulki sera mozzarella light
20 g orzechów włoskich
2 łyżki oliwy
Kwiat kalafiora odciąć od liści (nie wyrzucać liści!) i podzielić na różyczki. Wrzucić do rondelka, zalać mlekiem i dopełnić wodą, żeby płyn zakrywał kalafiora. Dodać szczyptę soli i ugotować do miękkości (kilkanaście minut). Odcedzić (zostawiając sobie trochę płynu). Doprawić solą, pieprzem, gałką muszkatołową, dodać masło i zblendować na gładki krem. Jeśli potrzeba, dodać trochę płynu z gotowania w celu uzyskania kremowej konsystencji.
Liście kalafiora umyć i wyciąć z nich twarde łodygi i posiekać jedynie delikatną część liści. Szalotkę drobno posiekać, podsmażyć na łyżce oliwy, po chwili dodać przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku i po minucie posiekane liście kalafiora. Kiedy liście zmiękną, dodać łyżeczkę płynnego miodu i po chwili wyłączyć palnik pod patelnią.
Mozzarellę wyjąć z lodówki minimum godzinę przed przygotowywaniem dania, żeby była w temperaturze pokojowej. W litrowym garnuszku podgrzać wodę do 45 stopni Celsjusza i wrzucić do niej kulki mozzarelli. W międzyczasie wyłożyć na talerze po porcji puree z kalafiora i po połowie podsmażonych liści kalafiora. Po minucie (tyle wystarczy mozzarelli do ogrzania się) wyjąć mozzarellę z ciepłej wody, przekroić kulki na pół i wyłożyć ser na wierzch układanki na 4 talerzach.
Posiekać orzechy włoskie i posypać nimi porcje po wierzchu. Doprawić świeżo mielonym pieprzem. Można posypać ulubionymi ziołami – u mnie posiekane listki bazylii. Delikatnie skropić oliwą. Gotowe.
1 porcja to ok. 270 kcal, węglowodany: 11 g, białko: 16 g, tłuszcze: 18 g
Informacje dla diabetyków: w porcji znajduje się 1,1 WW i 2,2 WBT.
SMACZNEGO!
2 komentarze
[…] Zresztą niedawno pisałam Wam o tym, że brałam udział w warsztatach kulinarnych na temat serów włoskich. Sery (w niewielkiej co prawda ilości, bo te które lubię, są mocno kaloryczne) pojawiają się […]
[…] do włoskich smaków. Nie rzadko o tym wspominam i od czasu do czasu biorę udział w warsztatach Włoskiej Akademii Kulinarnej. Szynka prosciutto jest produkowana z udźców wieprzowych. Charakteryzuje się niższą […]